niedziela, 16 grudnia 2012

Prolog.



Nienawidzę rozstań, tym bardziej rozstań z osobami tak ważnymi dla mnie. To był ostatni raz w jego ramionach. Popłynęło wiele łez. Padło wiele słów. Rozstaliśmy się, stwierdziliśmy, że tak będzie lepiej. Lepiej dla kogo? Na pewno nie dla mnie. Zostawiłam w Białymstoku  kawałek siebie, nic już nigdy nie będzie takie samo. Pakowałam ostatnie rzeczy do szarych kartonów. Tak się właśnie czułam, jak szary pusty karton bez uczuć. Na Eska Tv leciała jakaś bzdurna piosenka jakiegoś zespołu. Pięciu biegających chłopaków, matko kto to w ogóle jest i kto tego słucha pomyślałam i szybko wyłączyłam telewizor. Wszystko mnie tak strasznie irytowało. Spojrzałam w lustro, wyglądałam okropnie. Blada twarz, wory pod oczami. Pewnie dlatego, że poprzednią noc, ostatnią noc w Polsce przepłakałam razem z Sarą. Przez 12 lat widywałyśmy się prawie codziennie. Teraz ja wyjeżdżam i jedyny nasz kontakt będzie polegał na rozmowach na Skypie  W tym miejscu moje życie po prostu traci swój sens.Rodzice znaleźli lepszą pracę i wyjeżdżamy do Bradford. Nawet nie wiem gdzie to jest, jakaś wieś... Mam 17 lat, skończyłam właśnie pierwszą klasę liceum, zaczynały się wakacje a ja nienawidziłam całego świata. 
-Alex! Spakowałaś już wszystko? - krzyczała z salonu moja mama.
-Tak, tak, wszystko, tak mi się wydaję.
-Szybko, musimy już jechać!
-Już idę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz